Carmen

20.01.2009–12.04.2010

Carmen, przez nas zwana Whisky, przyjechała wraz z Ohaną Zefirowy Powiew*PL z okolic Łodzi. Wybrałam ją do hodowli jako największą i najbardziej ruchliwą kotkę z miotu. Już podczas powrotu w samochodzie rwała się do mnie z tylnego siedzenia i patrzyła głęboko w oczy swoimi zielonymi ślepkami. Była to miłość od pierwszego wejrzenia.

Whisky okazała się niesamowitym kotem. Uwielbiała jak się ją nosi na rękach, śledziła mnie krok w krok, spała ze mną, siadała na kolana jak tylko mnie „upolowała” siedzącą.

Byłyśmy po prostu nierozłączne. Jeżeli można ucieleśnić miłość, to właśnie cała jej kwintesencja skumulowała się w tym drobnym stworzonku, w jej bezgranicznym oddaniu i zaufaniu. Nigdy nie zapomnę, kiedy chcąc udowodnić jej inteligencję, poprosiłam kuzyna, żeby ja zawołał po imieniu. Whisky nie miała wtedy nawet roku. Kotka, pomimo pobytu w obcym jej domu, zawołana przez obcą jej osobę, przybiegła szybko do niego z miauczącym zapytaniem „o co chodzi?”. Wywołała tym niemałe zdziwienie. Lubiła także jeździć samochodem, oczywiście na moich kolanach.

Niestety, nie zdążyłam poznać wszystkich możliwości kotki. Whisky odeszła od nas po długiej i męczącej chorobie w wieku rok i 2 miesiące. Bardzo przeżyłam tę stratę, nie zdawałam sobie nawet sprawy, że człowiekowi może tak brakować zwierzęcia… Nie wiem, czy kiedykolwiek jeszcze trafi mi się tak wspaniały i wierny przyjaciel…